Wyrok w sprawie "agresji drogowej" na S7 - 20 marca
Przed olsztyńskim sądem rejonowym zakończył się w poniedziałek proces Jarosława W. obwinionego o to, że w sierpniu 2022 r. na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem (woj. warmińsko-mazurskie) jadąc volkswagenem złośliwie zajechał drogę i zahamował tuż przed seatem. Seat wpadł w poślizg i uderzył w przydrożne bariery. Wyglądająca bardzo groźnie kolizja stała się w kraju głośna jako "sprawa agresji drogowej na S7", a film z nagrania pokrzywdzony kierowca seata zamieścił w mediach społecznościowych. Pokrzywdzony kierowca prosił internautów o pomoc, bo jadący volkswagenem uciekł z miejsca zdarzenia.
Policja obwiniła Jarosława W. o niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Obwiniony nie przyznał się do winy, zaprzeczył, by kierował volkswagenem i nie podał, kto siedział za kierownicą. Jarosław W. potwierdził jedynie, jakiego numeru telefonu używa.
W ocenie oskarżającego w tej sprawie sierż. sztab. Daniela Wiertaka z Komendy Powiatowej Policji w Olsztynie na podstawie materiału dowodowego zgromadzonego w tej sprawie można mówić, że kierowcą, który kierował volkswagenem był Jarosław W. "Jego telefon logował się na trasie, gdzie doszło do zdarzenia, jeden ze świadków zapamiętał, że kierował mężczyzna z zarostem, zdjęcia z kamer monitoringu w Olsztynie uchwyciły w tym dniu za kierownicą tego pojazdu osobę, która odpowiada obwinionemu" - wyliczał w mowie końcowej policjant. Wniósł o ukaranie Jarosława W. grzywną w wysokości 15 tys. zł i 3-letnim zakazem prowadzenia wszelkich pojazdów.
Wiertak podkreślił też, że społeczna szkodliwość zachowania kierowcy volkswagena była znaczna, że film ze zdarzenia obejrzało bardzo wielu internautów, a sprawa agresywnego zachowania na drodze była szeroko komentowana. Policjant podkreślał też, że sprawca agresji drogowej miał świadomość, że doprowadził do kolizji, bo świadkowie widzieli, że na chwilę się zatrzymał, ale uciekł.
Pokrzywdzony kierowca seata i jego pełnomocnik zgodzili się z argumentami policjanta, ale dla obwinionego zażądali "maksymalnej kodeksowej kary", a ona wynosi obecnie 30 tys. zł. grzywny. Chcą też, by Jarosław W. zapłacił 1 tys. zł nawiązki na PCK i poparli odebranie mu prawa jazdy. Przed wygłoszeniem mowy końcowej pełnomocnik pokrzywdzonego przedłożył sądowi artykuły prasowe, z których wynikało, że Jarosław W. w przeszłości zajmował się wyczynowo sportem, ale z powodu stosowania dopingu jego kariera zawodnicza została przerwana. "To nie ma związku ze sprawą agresji drogowej ale pokazuje, że obwiniony nie stosuje się norm społecznych" - argumentował pełnomocnik kierowcy seata.
Pokrzywdzony pan Sergiusz w mowie końcowej poinformował sąd, że jego rozbite auto nie nadaje się do naprawy. "Pracowałem jako przedstawiciel handlowy, mam duże doświadczenie na drodze ale takiego zachowania, do jakiego doszło, nie mogłem przewidzieć" - mówił.
Obrońca Jarosława W. (w poniedziałek nie przyszedł do sądu) w mowie końcowej skupił się na przekonywaniu sądu, że to nie jego klient prowadził auto, że nie ma na to żadnych pewnych dowodów. Sugerował, że za kierownicą siedziała kobieta, która nie była żoną obwinionego.
Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 20 marca.
Sądowy proces o wykroczenie drogowe nie kończy zajmowania się śledczych sprawą "agresji drogowej" na S7 - odrębne postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia prowadzi Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe. Dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów.
"Przesłuchano już większość świadków, w tym osobę, która miała widzieć sprawcę i przeprowadzono okazanie. Czekamy na opinię biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych" - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.
Przekazał też, że śledczy uzyskali dane telekomunikacyjne (dotyczące miejsc logowania) telefonu osoby typowanej jako sprawca zdarzenia.(PAP)
Autorzy: Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Marcin Boguszewski
jwo/ mbo/ mark/