Chroni nas straż graniczna; czujemy się bezpieczni
Linia fortyfikacji Tarczy Wschód, którą w sobotę wizytował premier Donald Tusk i którą pokazano dziennikarzom znajduje się w gminie Budry (woj. warmińsko-mazurskie) niedaleko miejscowości Dąbrówka w pobliżu rzeki Węgorapy. Teren w tym miejscu jest płaski i rozległy; łąki są poprzecinane mokradłami.
Gwiazdobloki są ułożone na łąkach, teraz rozrytych kołami ciężkiego sprzętu. Żeby premier i dziennikarze mogli dotrzeć na miejsce, wojsko przez cała noc rozkładało maty z metalowymi elementami, po których mogły przejechać samochody. Mimo tych zabiegów, w błocie ugrzęzła karetka pogotowia, która zabezpieczała wizytę. Dziennikarze na miejsce wystąpienia szefa rządu byli dowożeni terenowymi samochodami m.in. patrolu saperskiego. Było także kilka dużych ciężkich wojskowych pojazdów.
Wśród umocnień składających się na Tarczę Wschód są betonowe jeże. Pierwszy pas gwiazdobloków, ułożonych w trzy rzędy, znajduje się zaledwie kilka metrów od zapory elektronicznej, którą od jesieni obsługuje na granicy z Rosją straż graniczna. Drugi pas betonowych jeży ułożono 30-40 metrów dalej od granicy, w głąb Polski.
Najbliżej budowanej Tarczy Wschód leży wieś Dąbrówka, w której mieszka ok. 30 osób.
Następna wieś, leżąca 4 kilometry dalej to Zabrost Wielki. Wiedzie do niego droga z betonowych elementów, w samej wsi jest już asfalt. W Zabroście mieszka ok. 50 osób, głównie starszych ludzi. Ale jest kilkoro szkolnych dzieci, które dowożone są do szkoły w Budrach.
Mieszkańcy Zabrosta powiedzieli dziennikarce PAP, że u nich żadnych robót budowlanych do tej pory nie prowadzono. Jak mówił jeden z mieszkańców, wzdłuż pasa granicznego znajdują się pola uprawne i łąki, należące do miejscowych gospodarzy. „Nie wiemy, czy w związku z budową Tarczy Wschód zostaną wywłaszczeni. Nikt z nami na ten temat nie rozmawia” – powiedział mieszkaniec Zabrostu. Premier podczas sobotniego wystąpienia na granicy zapewniał, że nie będzie wysiedleń, ale nie mówił o ewentualnych wywłaszczeniach z terenów rolnych. "Nie przewidujemy żadnych przymusowych wysiedleń" - powiedział Tusk.
Mieszkaniec wsi, na pytanie, czy ludzie mieszkający w tej przygranicznej wsi czują się bezpieczni, odpowiedział, że są „pod opieką straży granicznej, która sprawuje się bez zarzutu”.
Po niespełna 5 minutach od momentu przyjazdu do wsi do dziennikarki PAP podjechał uzbrojony patrol straży granicznej. Pograniczni wylegitymowali dziennikarkę i spisali numery rejestracyjne samochodu, którym się poruszała. Wieś jest zabytkowa i można ją zwiedzać, ale straż graniczna poprosiła, by nie wyjeżdżać poza obręb zabudowań i „w żadnym razie nie zbliżać do granicy”.
W Ołowniku, kolejnej wsi położonej za zachód mieszka ok. 50 rodzin. Szef miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej powiedział PAP, że tam również na razie nie są prowadzone żadne prace budowlane związane z Tarczą Wschód. On też chwalił pracę straży granicznej. Jak powiedział, funkcjonariusze są obecni u nich kilka razy w ciągu dnia i we wsi postawili kamerę, dzięki której obserwują miejscowość także zdalnie. „Dzięki temu we wsi jest nad wyraz spokojnie i bezpiecznie; nawet kwiaty na klombie są bezpieczne” - powiedział szef straży pożarnej. (PAP)
Autor: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ ali/ malk/