Rok więzienia w zawieszeniu za śmiertelne potrącenie 12-letniego chłopca
Do wypadku doszło w maju ub. roku na drodze Wadąg-Słupy. Według prokuratury, 74-letni kierowca osobowego nissana nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu: nie zachował ostrożności, nienależycie obserwował drogę i nie zatrzymał się zbliżając się do przejścia, chociaż pieszego przepuszczał samochód jadący z przeciwka. Potrącił 12-letniego Krzysztofa B., który przechodził po pasach.
Wskutek doznanych obrażeń chłopiec po kilku dniach zmarł w szpitalu dziecięcym w Olsztynie.
Prokuratura podawała, że kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy. Pojazd, którym kierował był sprawny technicznie.
Proces w tej sprawie trwał od lutego. Oskarżony Roman J. na pierwszej rozprawie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, złożył wyjaśnienia i przeprosił rodziców zmarłego 12-latka. Mówił, że nie widział chłopca, którego potrącił. Jak stwierdził, zorientował się, że coś się stało dopiero wtedy, gdy poczuł uderzenie w błotnik swojego auta.
W piątek sąd wysłuchał mów końcowych stron. Prokurator wniósł m.in. o wymierzenie oskarżonemu kary roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 5 lat próby. Domagał się także 10-letniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych i zasądzenia od Romana J. zadośćuczynienia na rzecz oskarżycieli posiłkowych, tj. bliskich zmarłego chłopca. Do wniosków prokuratora przyłączyli się oskarżyciele posiłkowi i ich pełnomocnik. Oskarżony i jego obrońca poprosili o wydanie wyroku z uwzględnieniem okoliczności łagodzących.
Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Romana J. za winnego i skazał go za to na karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 3 lata. Orzekł też wobec niego 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i zasądził na rzecz trojga pokrzywdzonych nawiązki w łącznej kwocie 50 tys. zł, tytułem częściowego zadośćuczynienia. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, że w oparciu o dostępny materiał dowodowy nie jest możliwe ustalenie dokładnej prędkości, z jaką poruszał się pojazd kierowany przez oskarżonego. W sposób pewny nie można ustalić także szczegółowych przyczyn, dla których zaniechał on należytej ostrożności i obserwacji drogi.
W ocenie sądu, do rozproszenie uwagi kierowcy mogło dojść wskutek mijania się na wąskiej drodze z jadącą z naprzeciwka koparką. Jednocześnie sąd zaznaczył, że niezależnie od tego, jakie to były przyczyny, nie usprawiedliwiają oskarżonego. Roman J. miał obowiązek, którego nie dopełnił. Skutkiem było uderzenie w pieszego i jego późniejsza śmierć.(PAP)
mbo/ agz/
